Napisałam niedawno notkę "znaleźć sposób", od tamtej notki szukałam tego sposobu i wiele się zmieniło, zaczęłam "uczyć" ją kto jest jej panią, i że mogę być fajnym punktem. Od tamtego momentu także starałam się nie krzyczeć na sucz, i udawało się, tak jak kiedyś w czasie sesji Dot często doprowadzała mnie do zdenerwowania nad którym nie umiałam zapanować, tak teraz takich sytuacji praktycznie niema

Zaczęłam ją nagradzać nawet za takie coś jak przyjście do mnie w domu, ponieważ na wołanie jej w domu nie było żadnej reakcji. Do tego doszły jeszcze 'pieszczotliwe' nagrody głosowe, w sytuacjach kiedy skądś wracam (np. ze szkoły), albo po zakończeniu sesji, zauważyłam że teraz nawet jeśli nie chce jej się do mnie przyjść kiedy ją do siebie wołam w domu, to przychodzi i nawet 'pomerduje' ogonkiem

, a to dla nas spory sukces szczególnie gdy przywołuję ją jak jest zajęta wąchaniem kuchennych zapachów, lub prób żebrania od kogoś przy stole

. Same sesje stały się dla nas przyjemniejsze, a Dot chętniej współpracuje, bardziej się przykłada, i ma lepszą motywacje kiedy na zakończenie jest miłe szarpanko albo mizianko i głosowe miłe nagrody. Jestem bardzo zadowolona z naszych postępów i odkrycia tylu pozytywów u mojego psa, wcześniej nie mogłabym powiedzieć że Doti jest we mnie wpatrzona, że jest między nami więź, a teraz nie mogę powiedzieć inaczej, czuje naszą więź i coraz lepsze zrozumienie. Ktoś ostatnio tez mi powiedział ze "Doti patrzy sie na mnie i czeka co dalej..." nigdy nie powiedziałaby tak o moim psie, nigdy bym nie uwierzyła że mój biały stwór będzie czekał na polecenie ode mnie, jakiś gest, a teraz widzę że mam super psa, wpatrzonego we mnie. Mimo że nie będzie tak jak z psami typowo pracującymi i takimi które chcą coś robić zawsze, to widzę że mój niezależny terierek wcale nie jest taki zły, ba jest nawet lepszy, i chciałabym wkrótce powiedzieć że mam psa typowo sportowego, o czym nie mogę jeszcze powiedzieć, a kiedyś bezpodstawnie zakładałam że mój pies sie do tego nie nada i że nic z tego nie będzie.. bla bla ba. Teraz mogę śmiało powiedzieć że jest coraz lepiej i na pewno zrealizujemy swoje plany. Wniosek jest jeden, że to ze mną było coś nie tak a nie z psem, to nie pies czegoś nie umie, tylko ja nie potrafię tego psa nauczyć

. Jestem bardzo dumna, szczególnie z Dot która okazała się wspaniałym psem

.
Nawiązując do naszych postępów mogę dodać co robiłyśmy dzisiaj w domu. Ćwiczyłam z Dotaskiem zmiany pozycji, siad, leżeć, stań, siad leżeć stań.. itd, nie idzie nam to dobrze, w tym rozpoznawanie i szybka reakcja, tak więc dziś to ćwiczyłyśmy. Do tego wprowadziłam dziś komendę zwalniającą, pies nie biegnie za piłką od razu, tylko po komendzie zwalniającej, ucząc się tym samym że to ja o wszystkim decyduje, najpierw było z obrożą i poprawianiem, pod koniec Dot już załapała i ładnie reagowała dopiero na zwolnienie czyli "Go!" zanim wypowiem komendę Dota nie rusza się z miejsca mimo że piłka już zachęcająco odbija się przed nią, co jest celem do natychmiastowego pobiegnięcia. Byłam bardzo mile zaskoczona że tak szybko załapała że przed zwolnieniem niema mowy o aporcie. Później trochę nakręciłam ją na szarpak, przy czym poćwiczyłyśmy slalom i ósemkę miedzy nogami

.
"If we come to the cooperation, a lot will change.... I feel that we are already close..."