
Westik znów pokazuje jakim to jest aktywnym i myślącym(!) pieskiem. Może i dziwne, ale wczoraj wstałam zabójczej 8:00, co poskutkowało 'ożywiającym' spacerem o godzinie wcześniejszej niż zwykle. Wchodzimy w las i puszczam piese ze smyczy, oczywiście z pełną kulturką Dot siedzi przy nodze i czeka na zwolnienie. No i się zaczyna szał ciał. Miło było popatrzeć jak jest taka szczęśliwa, wesoło hasa, i co najważniejsze jest zainteresowana mną. Rzut piłką i mały biały pocisk pruje ze zdwojoną mocą, chętnie wracając ze zdobyczą do mnie. Równie chętnie odbija się od drzew, i słucha, tak słucha mnie :) Od jakiegoś czasu pracujemy nad 'zachowywaniem się', ponieważ mały westik jest bardzo dużą zadziorą, lubi ganiać rowery, szczekać na ludzi i psy, nawet jeśli są od niej 5 razy większe, i podbiegać sobie tak o do ludzi. Ja podbiegaczom mówię nie, dlatego też nasza praca w końcu przynosi efekty, Doć zaczyna się już hamować kiedy upominam ją o siedzeniu przy nodze, podczas gdy ona z chęcią by już obszczekała np idącego z dala od nas psa, kolejnym etapem jest trzymanie się mojej nogi i nie uleganie pokusie podbiegnięcia do mijającego nas człowieka. I udaje się, bardzo ładnie z zadartą główką patrząc na mnie, niczym wesoły kucyk idzie szczęśliwa przy nodze, potem nagroda i można powiedzieć, posłuszny pies. Oczywiście początki były trudne, i nadal nie udało mi się wyeliminować u niej biegania za rowerami, ale jest już za to w stanie ze spokojem siedzieć i nie frustrować się tym że trzymam ją, w takiej sytuacji, z czasem zrozumie że korzystniej jest olać rower.
Coby post nie był taki pusty, dałam wam obrzydliwe zdjęcie z telefonu, ale musi wam wystarczyć.
No i z okazji że już mamy grudzień to chyba mogę się już pochwalić że w ferie znów zagościmy w Annówce :)