
Tego samego dnia też zaczęłam kombinowac z puszczaniem bąbelków w wodzie, narozlewała tylko, szału nie było. Dzisiaj rano też to powtórzyłam, ale wzięłam większą miskę, sposobami w końcu się udało, no i puszczanie bąbelków jest, czyli kolejny sukces. Urozmaicamy sobie też czas zabawą w 'szukaj', uaktywnia takiego szperacza że nie wiem :) widać że to lubi.
A czasami organizujemy sobie coraz to bardziej artystyczne sesje, Doti jest świetną modelką, jest bardzo cierpliwa, co też pozwala mi na uzyskiwanie coraz lepszych zdjęć.
Na spacerach głównie piłeczkujemy żeby rozwinąć prędkość i rozładować energię.
Mój nałóg znowu daje sie we znaki i mam wielką chętke na nową obroże, ale na razie tak czy inaczej muszę się powstrzymać, planuję sterylke, a konkretnie muszę zdobyć pieniądze, a zabieg jest wręcz wskazany, biorąc pod uwagę chociażby obóz, po tym choroby i komfort.